zimno, cicho
poszlam szukac jeziora...znalazlam losia.
zdziwieni spotkaniem o tak niezyciowej porze...postalismy...posapalismy chwile /czulam sie obserwowana/
i rozeszlismy sie kazde w swoja strone przeskakujac nocne cienie drzew
...hm cienie a moze raczej swiatlo w nocnym lesie mrrrr
wrocilam z wlosami siwymi od szronu
teraz herba z cytryna
dzisiaj zrobilam kolejna fotografie, fragmentu rzeczywistosci ,ulotnosci i jak to sie mowi gornolotnie -stanu swiadomosci?
taka mala, duza fotografia totalna, niemozliwa do eksponowania i trudna do ogladania..
zaczelam zbierac te stany swiadomosci kiedys kiedy jeszcze nie mialam aparatu
jak to sie mowi w oslo 'opcja ' jest niezla
fotografowanie bez aparatu
zobaczenie gotowego obrazu ktory jest jednoczesnie rzeczywistoscia i odkrycie w nim nowego znaczenia, intuicyjne przeczuwanie czegos czego w tym momecie nie jestem w stanie dalej przekazac...
zjezdzalismy z gory metrem do centrum ja , peter gabriel i norweskie rozwrzesczane malolaty w rozowych spodenkach i kozaczkach
zaparowane szyby ostre swiatlo
polecialo of these, hope
naprzeciwko usiadl ktos kto nie nalezal ani do mojego swiata a napewno nie do swiata norweskich kozaczkow..
nie mam pojecia kto to byl , wygladal na prawoslawnego popa ale to niewazne...
czarny kruk z dluga broda drewnianym krzyzem na piersi
popatrzyl na mnie swojim kruczym przenikliwym spojzeniem
dreszcz
w kacikach mial zamarzniete od mrozu lzy
nie byl z tad ... nasycony mistyczna czernia
minolta zostala w torbie
fotografie chowam gleboko
ciiii
hm